Rozemocjonowane twarze dwóch wyrazistych, dobranych na zasadzie
kontrastu prowadzących, wyglądają zza kotary. Na scenie zalanej światłem
i aplauzem zgromadzonej tłuszczy, o przepraszam publiczności,
dziewczynka w białych rajstopach trzyma kręgle na nosie i podnosi jedną
nogę do tyłu, utrzymując cały czas równowagę. Na tle dekoracji spływa
wyświetlany deszcz gwiazd. Autorytety społeczeństwa, jurorzy
wyznaczający dla ludzi wartości - mają skupione twarze, wyławiają
najcenniejsze elementy z tego przedstawienia.
Gdy moja żona wiele, wiele lat temu zdawała maturę z matematyki w
klasie o profilu dalekim od ścisłego, rozwiązywała na niej zadania o
których dzisiejsi maturzyści nie słyszeli. Zupełnie serio. Działo się to
w czasach jednego z najbardziej nieprzyjemnych ustrojów jakim był
PRLowski socjalizm. Socjalizm w praktyce miał szkaradną gębę, ujawniając
tym samym wadliwość teorii. A jednak.
Tomasz Jefferson, autor konstytucji pierwszego nowoczesnego państwa -
Stanów Zjednoczonych Ameryki, powiadał, że nie ma lepszego
depozytariusza władzy aniżeli ogół ludności. Tym zaś co twierdzili, że
ów ogół jest zbyt niewykształcony i niedoinformowany, aby powierzać mu
decyzje od których zależy los państwa, odpowiadał iż to nie jest powód
aby władzę ludziom odbierać tylko by ludzi oświecać i kształcić.
Dzisiaj w Polsce nie brakuje talentów, jak zresztą nigdy. Licealista z
Polski wygrał międzynarodowy konkurs dla programistów, polscy piloci
wygrywają systematycznie światowe zawody. Mamy ludzi, którzy swoim
intelektem, dyscypliną, odkrywczością, czy nawet pracą fizyczną wzbijają
się na wysoki poziom. I co? I nic. Ilu Polaków zna ich nazwiska? Przed
oczy masowej widowni stawia się czternastolatkę piejącą zagraniczny
przebój, a podstarzałe divy w roli jurorów doznają ataków zachwytu,
wyzwalając tym samym spazmy uniesienia wśród publiczności.
Uprawnionym wydaje się powiedzieć, że ci co sterują społecznymi procesami (albo procesy te samoistnie - w co trudno uwierzyć) - pracują ciężko nad obniżeniem poziomu intelektu i kultury
ogółu populacji. Jeśli po dziesiątkach lat, poziom kształcenia ulega
obniżeniu, jeśli nie uczy się myślenia i korzystania z kultury wyższej,
jeśli propaguje się wzorce godne uznania na wiejskim jarmarku ale nie w
nowoczesnym państwie - to coś jest nie tak.
Dzisiejszy człowiek z egzaminem dojrzałości nie wie elementarnych
rzeczy o otaczającej go rzeczywistości. Nie wie na przykład skąd się
biorą pieniądze. Nie wie w jakim ustroju żyje i na czym polegają jego
wady i zalety. Gimnazjalista często nie wie ile dni ma rok. Dosyć.
To właśnie w takich warunkach, warunkach stworzonych przez edukację i
promocję wzorców obliczoną na obniżenie poziomu intelektualnego ludzi,
możliwe są horrendalne hucpy i niesłychane w innych wypadkach
przedsięwzięcia. To w takich warunkach głosiciele Globalnego Ocieplenia
nie są szczuci psami i obrzucani jajami, za to chodzą w glorii zbawców
ludzkości. To w takich warunkach cały świat świętował początek drugiego
tysiąclecia 31 grudnia 1999r. Te fajerwerki w Sydney, ten tłum na Times
Square. O całej reszcie nie wspominając.
Społeczeństwo rzuca się od czasu do czasu dźgane przez kłopoty i
niepomyślne okoliczności. Coraz bardziej przypomina byka, co tępy i
ociężały, nabrzmiałymi krwią oczami wodzi za czerwoną szmatą. Co rusz
nawet zaczyna szturmować. Rozpędza się. Pochyla łeb z groźnymi rogami
(pochodami/chorągwiami), by przeszyć powietrze. By zorientować się, że
znowu na nic. Bo głupi jest. Bo to czerwona płachta, która tyle razy,
ile razy się na nią rzuci - zniknie, uniesie się w górę.
Ludzie są coraz bardziej wkurzeni. Nawet czasem rozjuszeni. Ale w
efekcie swoich działań - bezradni. Bo ich starania nic nie dają, nic w
efekcie nie zmieniają. Więc skupiają się na czerwonej płachcie. Na
nadziei, że gdy ją dopadną gdy ją rozedrą na strzępy, zobaczą niebo. Od
tego zależy wszystko, ich przyszłość. Są o tym pouczani i zachęcani do
dalszych wysiłków. Ku uciesze tych co patrzą się z góry.
Lewica wszelkiej maści od zawsze głosi hasła edukacji. Edukacja ta
jednak w praktyce - ech ta socjalistyczna dialektyka - oznacza obniżanie
możliwości intelektualnych. Szkolenie operatorów kas w hipermarketach,
którzy liczyć potrzebują resztę do dziesięciu lub maksymalnie stu
złotych. Robotników i operatorów prostych maszyn.
Symbolem i najbardziej jaskrawym przejawem edukacji współczesnej jest edukacja... tak, tak - seksualna!
Do tego doszedł gatunek ludzki w rozwoju swojego intelektu. Czy może
być bardziej doniosły i głośny przykład upadku? Ale nawet ten jest
niesłyszalny, bo słuch jest tępy a wzrok utkwiony, za kurtynę gdzie duży
z małym podniecają się kolejnym występem, kogoś kto ponoć ma Talent
(ten pożądany przez system).
Więc może na przekór - warto hasła lewicy podjąć? Warto je
realizować. Warto postawić na edukację. Na przekór Platonowi, Fichtemu
czy Bernaysowi, warto ludzi wszystkich - edukować, oświecać, informować rzetelnie.
Może zamiast ich tłamsić i czynić z nich bezrozumną w istocie masę,
zdolną jak ów alegoryczny byk do kopulacji i co najwyżej do szturmu na
płachtę, którą na tę okoliczność wywiesi się w niezbędnym kolorze, uczyć
ich - jak jest.
A może za niosącymi ogrom lat radami Starego Testamentu "Uczyć głupiego - to kleić skorupy lub budzić śpiącego z głębokiego snu", może posłuchać, gdy Księga Przysłów powiada: "Nie mów do uszu głupiego, bo wzgardzi mądrością twej mowy." Oto wybór przed nami. Możemy go oddalić. Zawsze mamy pod ręką pilot do telewizora, który zwolni nas z myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz