Myślenie Polaków o Polsce, wskutek nieustającej pracy mediów oraz
polityków, zeszło na tory nieefektywne i frustrujące. Mimo, że wielu
autentycznie chce "by było lepiej", to generowane przez przestrzeń
publiczną nastawienia i oczekiwania, nie dają oczekiwanych zmian w
warstwie rzeczywistej. Dlaczego?
Myślenie o Polsce, o tym co
zmienić, może przebiegać w trzech płaszczyznach, na trzy sposoby, w
trzech perspektywach widzenia Polski.
Po pierwsze Polacy
myślą o zmianie jako o zmianie ludzi. Zmianie personalnej. Winę za
niedostatki rzeczywistości ponoszą przywary osób aktualnie rządzących.
Osoby te są niskich cech charakteru, takich jak: głupota, chciwość, brak
miłości ojczyzny, lenistwo, egoizm, tchórzostwo, skłonność do kłamstwa,
skłonność do złodziejstwa.
Zatem gdy zmienimy rządzących, na
osoby o przymiotach charakteru, takich jak: odwaga, mądrość, altruizm,
miłość do ojczyzny, pracowitość, bezwzględne umiłowanie prawdy,
uczciwość osobista, to wówczas cały kraj odczuje poprawę rzeczywistości
w jakiej żyjemy. Zostanie bowiem usunięta przyczyna obecnych niedomagań
i problemów, jaką były przywary obecnych osób przy władzy. Drogą do
lepszej Polski jest wymiana osób na stanowiskach związanych z władzą.
Po
drugie Polacy myślą o zmianie jako o życzeniach, postulatach docelowych. Chodzi o
to, by: iść na emeryturę wcześniej, zarabiać więcej, mieć mniej religii
albo więcej religii, żeby było więcej dróg, żeby benzyna była tańsza,
żeby opieka zdrowotna lepsza, żeby każdy uczeń miał laptopa, żeby Polska była silniejsza, sprawy sądowe szybsze, dzieci dożywione, urzędnicy milsi i sprawniejsi, itd.
W
tej perspektywie, każdy kto nie rządzi jako receptę na zmianę
przedstawia postulaty. W Polsce będzie lepiej wtedy, kiedy stanowiska
związane z władzą polityczną, obejmą osoby przedstawiające najlepsze
postulaty. Najlepszą opiekę zdrowotną, najsilniejszą Polskę, najkrótszy
wiek emerytalny, najwięcej pieniędzy na żłobki, przedszkola, dożywianie,
edukację, kulturę, wspomaganie, drogi, armię, pomoc dla Ukrainy i
poszkodowanych rolników co się nie ubezpieczyli.
Trzecia perspektywa sporów i patrzenia na Polskę jest stosunkowo najrzadsza. Jest to myślenie o tym, co konkretnie zmienić w funkcjonowaniu Polski. Jest to myślenie najrzadsze bo najtrudniejsze. Każda bowiem propozycja, wymaga namysłu i zdolności obrony stanowiska.
Żadna z nich nie jest promowana przez media czy polityków, które to
podmioty, co tworzą społeczną świadomość, kierują myślenie ludzi na dwie
poprzednie perspektywy, upatrywania drogi do poprawy w zmienianiu ludzi i
doborze najkorzystniejszych postulatów.
Każda propozycja konkretnych zmian systemu, zawsze uderza w jakieś grupy interesów, więc wywołuje
negatywne reakcje. Każda taka propozycja jest apersonalna i nie jest
prostym postulatem korzyści. Przez to nie daje możliwości wzięcia
udziału w stadnym emocjonalnym nawalaniu się i czyni oferenta takich
zmian, outsiderem, osobą podejrzaną, którą w najlepszym razie należy
pominąć, a w nieco gorszym sflekować jako tą, która zaniedbuje aktualny
obowiązek nienawidzenia przeciwników politycznych (nie ważne po której
stronie)
Nawet jeśli myślenie o zmianach w systemie państwa
się pojawia, to bywa, że ma tak wiele elementów, jest tak dużo
propozycji, że nie sposób się skupić na kilku, bo w kolejce czeka dwie
dziesiątki następnych. Wielość zabija tu zdolność do refleksji i do
świadomego poparcia konkretów, efekcie do wcielenia czegokolwiek w życie.
Nie
odrzucając całkowicie i nie deprecjonując wartości myślenia o poprawie
Polski przez zmianę ludzi, czy przez wybór tych co najmilsze postulaty
mają, wypada zauważyć, że te elementy mają i mieć będą nikły wpływ, na
rzeczywistość w jakiej żyjemy. Albowiem ludzie wcale nie są, ani tacy
źli jak się to nam wydaje, ani tacy kryształowi jak się to nam wydaje.
Ludzie działają w ramach systemu, pewnych prawidłowości, pewnych
mechanizmów. To dlatego robotnik w PRLu pracował byle jak, zaś gdy ten
sam człowiek wyjechał do pracy na Zachód, to stawał się bardzo dobrym
pracownikiem. To środowisko, to system, to mechanizmy otoczenia w
przeważającej mierze, generują zachowania ludzi.
Nowi ludzie w
starych warunkach mają małe szanse zmian na lepsze, bo są podobni do
poprzedników, choć będą głosić co innego, bo będą mieć te same
uwarunkowania: kadry, przepisy, mechanizmy, grupy interesów, co
poprzednicy, bo uwagę ludzi i swoją kierowali na kwestie personalne
(przerysowując i zniekształcając je) oraz na kwestie życzeń i
postulatów.
Dlatego byłoby wartościowym, gdyby
Polacy myśleli i spierali się o rozwiązania konkretne. Gdyby te
rozwiązania były na stole debaty publicznej a nie kwestie postulatów czy
ludzi. Wówczas byłaby szansa na wdrożenie takich rozwiązań w życie, bo
wymusiłaby to powszechna publiczna świadomość, która aktualnie kierowana
jest na manowce nikłej efektywności za to sporej emocjonalności, czyli
ludzi i życzeń.
Wymieńmy zatem trzy kluczowe postulaty co do
zmiany rzeczywistości Polski. Trzy to bardzo mało, bo jest ich i
trzydzieści. Te dwadzieścia siedem nie wymienionych nie jest jakichś
godnych pominięcia. Pominąć je należy ze względu na pragmatykę, kto
zajmuje się czy myśli o wszystkim, nie zajmuje się i nie myśli
efektywnie o niczym.
Po pierwsze, należy wprowadzić emerytury płatne w tej samej wysokości i dokładnie w tym samym wieku, dla wszystkich Polaków i Polek, niezależnie od jakichkolwiek czynników: zawodu, pracy, płci itd.
Wprowadzenie tego rozwiązania zmniejszy prawdopodobnie sumę świadczeń
emerytalnych, wygasi ogromną grę grup interesów, polegającą na
wydzieraniu przez różne grupy społeczne przywilejów emerytalnych,
przywróci elementarną sprawiedliwość społeczną.
Po drugie, należy znieść ZUS jako podatek nałożony na dochody z pracy.
Każde opodatkowanie zmniejsza skalę transakcji opodatkowywanych.
Opodatkowanie pracy i aktywności ludzkiej jest błędne, bowiem tłumi tę
aktywność i zmniejsza rynek pracy. Podatki powinny być płacone od
dochodu, od przychodu lub od konsumpcji. Płacenie podatku od pracy,
ściślej od dochodu z pracy, jest wyborem, który negatywnie wpływa na
aktywność społeczeństwa.
Po trzecie, należy zmienić ustrój państwa w ten sposób, aby rząd był powoływany i kierowany przez prezydenta RP.
Taka zmiana wprowadzi stabilność rządu, niezależność jego od fluktuacji
i gier parlamentarnych. Da jasną możliwość rozliczania poczynań rządu.
Parlament staje się wówczas organem stanowienia prawa i kontroli. Taki
ustrój jest w USA, taki ustrój jest w miastach RP. Taki ustrój jest
czytelniejszy, stabilniejszy i bardziej efektywny od obecnego.
I to tyle. Dziś jest pochmurno więc coś na głębszy oddech:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz