Co jest lepsze: równość czy hierarchia? Co jest lepsze: monarchia czy
demokracja? Co jest lepsze: kościół protestancki czy katolicki? Co jest
lepsze: rodzina patriarchalna czy nowoczesna?
Równość z hierarchią toczy bój od niepamiętnych czasów. Na te dwa
sposoby ludzie mogą organizować stosunki między sobą. Ostatnimi czasy,
zwłaszcza w wymiarze wyobraźni i tego co uważamy za słuszne, równość
osiągnęła ostatecznie zwycięstwo.
To równość jest marzeniem i celem. To ona była odwiecznym pragnieniem
wszystkich bohaterów barwnych opowieści, którymi karmiona jest
świadomość mas. Powieści, produkowanych "w najlepszej wierze", przez
światowe (amerykańskie) media.
Czyżby? Czy rzeczywiście jest tak, że równość jest najlepsza? Czy
powinniśmy do niej tęsknić i jej urzeczywistnienia oczekiwać? Czy jest
to droga do spełnienia naszych marzeń, o życiu szczęśliwym i
bezpiecznym.
Z pewnością tak, bo któżby chciał być podporządkowany innemu? Co
innego przeciwnie. Być na górze to przyjemność. Ale tam miejsca jest
mało. A gdy równi jesteśmy, to nikt nie jest gorszy. To każdy jest
niezależny. To każdy może - wszystko! Każdy jest godny! To stan
prawdziwie należny człowiekowi.
Więc z równością związane jest pewne oczekiwanie etyczne. W równości
ludzie mają tę samą godność. Są w jakby większej albo prawdziwej mierze -
ludźmi. Bo być człowiekiem to być człowiekiem - niezależnym. Ten właśnie - ukryty przed bezpośrednią świadomością pogląd - stoi u podstaw naszego pragnienia równości.
Często nie zauważamy, że pewne pierwotne założenia i pierwotne
poglądy na najbardziej podstawowe sprawy, skutkują całymi lawinami
późniejszych poglądów, postaw, zachowań i zdarzeń między ludźmi. Takim
właśnie pierwotnym poglądem jest odpowiedź na pytanie: Co to znaczy być
prawdziwie człowiekiem?
Źródła człowieczeństwa zatem upatrujemy w niezależności. W
niepodporządkowaniu. W równości ludzi. Dlatego tęsknimy do tych wartości
i zasad, dlatego pragniemy równości a w wymiarze politycznym i
społecznym demokracji.
Tymczasem pobieżne spojrzenie na realne mechanizmy funkcjonujące w
grupach
ludzkich wskazuje, iż jest raczej przeciwnie. To hierarchia,
czyli podporządkowanie i nierówność, jest kręgosłupem, elementem
utrzymującym trwałe ludzkie struktury. W wojsku nie ma równości. W
firmie nie ma równości. Na statku nie ma równości. Bo wojsko i firma i
statek musi działać.
Równość jawi się tu jako luksus, na który grupy ludzkie mogą sobie
pozwolić w bardzo rzadkich chwilach braku zagrożeń lub wymogów. Równość
możemy mieć na imprezie u kolegi, na przypadkowych zebraniach i
zgromadzeniach, w czasach gdy niewiele od efektów naszego działania
zależy.
Czy jest więc nieporozumieniem oczekiwać by w trwałych ludzkich
strukturach jak państwo czy partia polityczna, zapanowała równość?
Zwolennicy równości natychmiast wskażą - idąc za lordem Actonem - iż
hierarchia deprawuje. Ludzie położeni wyżej wykorzystują swoją pozycję
do poszerzania swojej władzy. Struktury zhierarchizowane, oparte na
silnym podporządkowaniu są skostniałe i nieefektywne. Mają tendencję do
zwykłego deprawowania się.
Jednym z ciekawych przykładów na prześledzenie efektów równości i
hierarchii jest historia Kościoła Katolickiego. Organizacja ta założona
przez Jezusa z Nazaretu, wpisała w swoją treść równość, jako podstawowe
przesłanie. Równi w Kościele są wszyscy wobec Boga. Ale nie tylko. "kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym" - nauczał Jezus.
Kościół stał się jednak instytucją ściśle zhierarchizowaną. Obrzęd
obmycia nóg wiernym przez Papieża, trudno traktować jak realizację
zalecenia bycia niewolnikiem wszystkich innych. Hierarchia zapewniła
Kościołowi trwałość i rozwój. Jego potęga stała się tak wielka, że
niemal decydująca w sprawach losów ówczesnej ludzkości Zachodu.
Aż przyszła rewolucja. Bunt. Reformacja. Luter zbuntował się bo
jasnym się stało, że hierarcha się popsuła od środka. Władza jaką daje
hierarchia doprowadziła do sprzeniewierzenia się podstawowym zasadom dla
których owa hierarchia istniała. Kościół zaczął handlować niebem i
życiem wiecznym. Ci, którzy głosili, że człowiek nie może służyć Bogu i
mamonie, sprzedawali odpusty od grzechów za pieniądze.
I tak oto w praktyce możemy zaobserwować skutki podziału kościoła. Na
kościół hierarchiczny i na kościół zorganizowany na zasadzie równości.
Jakie różnice i jakie efekty widzimy?
Już po powstaniu Kościoła Demokratycznego (Reformacji), okazał się on
o wiele bardziej krwiożerczy aniżeli starsza od niego Hierarchia.
Palenie czarownic tak barwnie implementowane w głowach współczesnych
ludzi, swoje dzikie apogeum miało właśnie na terenach Reformacji.
Katolicka Inkwizycja była w zestawieniu z tym co się działo na terenach
Reformacji, przejawem umiaru i rozsądku.
Podobnie zestawić możemy losy ludów Ameryki poddanych panowaniu
Katolików i Protestantów. Katolicy, którzy zajęli Amerykę Południową
byli zapalczywi i chciwi. Ale byli hamowani przez Hierarchię Katolicką w
tym sensie, że uznawali iż ich chciwość i okrucieństwo stoi w
sprzeczności z postulatami Chrześcijaństwa. Protestanci zajmujący
Amerykę Północną odwrotnie. Nie mieli od razu ambicji podbijania
napotkanych ludów. Chcieli jedynie realizacji swoich niewielkich
egoistycznych potrzeb: ziemi, przestrzeni. Nie byli jednak w tych
egoizmach hamowani bo religia była demokratyczna tj. dostosowana do ich
własnych potrzeb. W efekcie rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej
podbitej przez Katolików stali się częścią tamtych społeczeństw i dziś
ich potomkowie bywają prezydentami tamtych państw. Rdzenni mieszkańcy
Ameryki Północnej, zostali wytępieni, wymordowani i zapędzeni do enklaw,
w których ich niedobitki wegetują dziś na poboczach cywilizacji.
Po setkach lat od rewolucji w Kościele, Kościół Hierarchiczny
gromadzi na swoich spotkaniach miliony młodych ludzi, który modlą się
razem. Kościół Równościowy nie ma szans na podobne zgromadzenia.
Wykonuje usługi religijne dla swoich topniejących uczestników
dostosowując treść przekazów do ich potrzeb.
Idee równości i hierarchii dramatycznie wpływają też na najmniejsze
grupy ludzkie, na rodziny. Przez niemal całą historię do czasów
dziewiętnastego wieku, rodzina była hierarchią. Hierarchią w której
najważniejszy był ojciec, potem była matka, zaś dzieci winne były
posłuszeństwo obojgu rodzicom. Dzisiaj ta hierarchia została zniesiona.
Żona jest równa mężowi a dzieci są równe rodzicom. Który model jest
trwalszy, efektywniejszy? Który daje ludziom więcej szans i sprawia, że
więcej z siebie dają? Czy ta zmiana z hierarchii na równość, nie jest
przyczyną obserwowanego dzisiaj rozpadu rodziny?
Doświadczenie zatem wskazuje, że zarówno hierarchia jak i równość
może się "wyrodzić". Może stać się mechanizmem niszczącym materię, którą
organizuje.
Gdy między ludźmi nie ma z góry określonej hierarchii, wtedy o ich
pozycji decyduje bezpośrednia siła. Kiedy nikt nie ma z góry określonego
miejsca, wtedy zaczyna o to miejsce walkę, bo wszyscy inni rozpoczną
walkę o swoje miejsce. Naturalny świat równości, to nie jest świat
pokojowego idyllicznego współistnienia. Naturalny świat równości, to
świat wojny wszystkich ze wszystkimi. To dzicz leśnych ostępów, gdzie
zwierzę wolne, jest zawsze zagrożone i zawsze musi walczyć.
Naturalny świat hierarchii, to świat pokoju. Świat trwałości i
przestrzeni do pracy. A jednak ma on nieusuwalne wady. Tendencję do
deprawowania się tych co są w hierarchii wysoko, oraz pozbawianie
perspektyw awansu w hierarchii tych co są w niej nisko. W efekcie braku
elastyczności tj. pionowego awansu ludzi, oraz deprawacji tych co
najwyżej w hierarchii są postawieni, hierarchie obracają się przeciw
ludziom i wartościom, co koniec końców, wskutek mechanizmów
samoregulacji, prowadzi do rewolucji.
Postawmy zatem na koniec zasadnicze pytania. "Jaka winna być hierarchia by była wartościowa dla ludzi? Jaka musi być równość, by była dla ludzi użyteczna?"
Otóż wydaje się nie od rzeczy, zwrócić swój wzrok w tym momencie,
ponownie na Chrześcijaństwo. Jest ono bowiem u swej absolutnej podstawy,
ścisłą hierarchią ale jednocześnie równością. Bóg wg. Chrześcijaństwa
składa się bowiem z trzech osób. Jednak ta druga jest całkowicie
podporządkowana tej pierwszej: " Ja sam z siebie nic czynić nie mogę.
Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał. (Jan 5,29)". Ta trzecia pochodzi od dwóch pierwszych.
Chrześcijaństwo jest więc hierarchią. Kościół w czasach, w których
wypaczenia są w nim w mniejszości jest hierarchią użyteczną. Co sprawia,
że hierarchie są "do wytrzymania", są "użyteczne dla wszystkich"? Co
sprawia, że Bóg to hierarchia ale też równość? Otóż sprawia to miłość.
To górnolotne słowo w świecie normalnych ludzkich postaw oznacza jedno:
prawdziwą troskę i dbałość o innych. Celem osoby w hierarchii nie jest
dobro tej osoby. To właśnie jest mechanizm deprawowania się struktur
hierarchicznych. Egoizm. Celem osoby w użytecznej hierarchii jest dobro
pozostałych osób. Celem ojca jest zapewnienie bytu rodzinie i wychowania
i wsparcia dzieciom. Celem matki jest szczęście i życie jej dzieci oraz
dobro męża i trwałość rodziny. Celem dzieci jest duma i radość
rodziców. To rzecz jasna postulaty idealne, ale bez nich nie ma żadnej
realizacji. Choćby w jakiejś mierze tylko zbliżonej do ideału.
A więc to miłość, zatem nastawienie na dobro pozostałych osób jest
warunkiem niezbędnym do tego, aby hierarchia była dobrem dla wszystkich
których obejmuje. Jest jednak niezbędny jeszcze jeden warunek. To
postulat pionowego awansu w hierarchii. Talenty i zdolności są
rozrzucone po ludziach losowo. Zatem nieodwołalne zamknięcie ludzi na
pozycjach danych im przez hierarchię, prowadzi do organizmów
nieefektywnych. Takie hierarchie w kontakcie z zagrożeniami zewnętrznymi
- czy to w postaci innych efektywnych grup ludzkich, czy zdarzeń
losowych - przegrywają. Nie wykorzystują bowiem ogromnego potencjału
tkwiącego w osobach tworzących hierarchię.
Aby hierarchia była dobrem dla ludzi ją tworzących musi być zatem oparta na zasadzie miłości, zasadzie szukania dobra innych. Aby hierarchia zaś była efektywna, musi posiadać mechanizmy awansu pionowego.
Równość ze swojej strony zagrożona jest najbardziej w zakresie swojej
trwałości. Pozostawiona samej sobie, szybko rozpada się w konflikcie
lub generuje hierarchię, z tym że hierarchię czystej siły. To
najsilniejszy monopolizuje mechanizmy grupy i tworzy hierarchię jawną
bądź niejawną. Równość dla swego trwania, wymaga niemal całkowitego
ujednolicenia poglądów i myślenia. To dlatego właśnie równość Aten
zamordowała najmędrszego z Ateńczyków, bo podważał obowiązujące
przekonania. To dlatego Islam jest trwały, pomimo braku hierarchii. To
dlatego brak trwałych zasad państw współczesnych, tak zwana polityka
otwartego społeczeństwa i wielokulturowości, okazała się drogą donikąd. Równość wymaga dominacji z góry ustalonych poglądów, inaczej rozpada się.
We współczesnym świecie mamy Państwa, które są hierarchiami.
Hierarchie te są jawne, jak w przypadku państw realnie autorytarnych,
albo niejawne jak w przypadku państw "demokratycznych". Państwo wymaga
hierarchii. Hierarchii trwalszej aniżeli na czas od wyborów do wyborów.
Rzeczywistość nie znosi próżni. Wypełnia ją. Tym co widać lub tym czego
nie widać.
Ludzie tkwią w zaczadzeniu holywoodzkim snem o równości. Marzą o
byciu w pełni człowiekiem to jest byciu niezależnym od innych. Rwą w ten
sposób więzi międzyludzkie, skupiają się na sobie, na własnym
szczęściu, na swoim egoizmie, na walce z innymi. To dla nich jest teatr
równości i demokracji. To na ich użytek wpaja im się, że poczucie
godności wynika z niepodporządkowania, bo celem człowieka jest on sam. W
takiej atmosferze miłość umiera lub degeneruje się w narcystyczne
poszukiwanie doznań i akceptacji. Egoizm rozkwita. Ludzie zwracają się
przeciwko ludziom. Dominować zaczyna żądanie narzucenia innym takiego
samego myślenia a myślący inaczej stają się wrogami.
Nie bójmy się zatem hierarchii. Chyba, że skupieni jesteśmy na sobie i
daliśmy się przekonać, tajemnemu głosowi szepczącemu zza kuli medialnej
rzeczywistości, że żyjemy dla siebie. Pamiętajmy jednak, że hierarchia
to najpierw obowiązek a nie prawo, że celem każdego jej elementu jest
dobro pozostałych, i że "duch tchnie kędy chce", i dlatego muszą w
hierarchii istnieć mechanizmy awansu. Inaczej przychodzi gangrena
deprawacji i rozkład rewolucji. Skostniała hierarchia staje się dla
życia trumną a nie kręgosłupem. Tę trumnę rozsadzi życie. By od nowa.
Budować. Organizować i wznosić się. Ku słońcu. Ku wolności. Ku prawdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz