Gdy rozmawia się o Polsce, albo o rzeczywistości, kiedy wskazuje się
mechanizmy albo przyczyny obserwowanych bolączek, nieodmiennie napotyka
się na pytanie: "No dobrze - ale co możemy zrobić?".
Jest to pytanie podstawowe i zasadnicze. Odpowiedź na nie jest zaskakująco prosta - "Nic".
- No jak to? - zapyta jeden z drugim nie kryjąc oburzenia lub wietrząc szyderstwo.
No tak to. Po prostu. Gdybyśmy bowiem "mogli" coś zrobić - to na
pewno byśmy już zrobili. Skoro żeśmy nie zrobili - to nie możemy.
Pytanie o to "co robić" związane jest z przekonaniem, że my "możemy", że
potrafimy, że jedyną rzeczą, której nam brak byśmy "coś z tym zrobili"
jest brak jakiejś wiedzy. Jakiejś podpowiedzi, która - gdy ją tylko poznamy - pozwoli nam "robić coś" z tą rzeczywistością.
Nic podobnego. Wszyscy posiadamy już ugruntowane przekonania i
poglądy. To one właśnie sprawiają, że "nic nie możemy zrobić". Gdy
usłyszymy tezę, która z naszymi poglądami będzie w konflikcie -
zlekceważymy ją, wyśmiejemy ją, odłożymy ją. Najzwyczajniej na świecie
się z nią nie zgodzimy. Zrobimy wszystko - często podświadomie - by ją
zdyskredytować.
Dlatego właśnie nic nie możemy zrobić. Bo to co możemy zrobić wynika z
tego kim jesteśmy. Z naszych myśli, wierzeń, skłonności, przekonań,
nastawień. Nie możemy wyjść poza ten krąg, "dowiadując się czegokolwiek". Bo każdą wiedzę niezgodną z naszą odrzucimy albo odłożymy na później.
Więc zmienić możemy samych siebie. "Ach nie o to chodzi, chodzi o to
żeby zmieniać Polskę". No tak. Zapomniałem. (Duży wesoły śmiech). Chodzi
o to by siebie "powiększać", "nadymać", by poprzez to czym jesteśmy -
robić. Co? To samo co teraz. Czyli?
Więc możemy zmienić siebie. Możemy robić we własnym ogrodzie. "Ale jak to? Nie o to chodziło!" No tak. Zapomniałem.
Możemy się zapisać do PiS. Albo do PO. Albo do PSL czy gdzieś
indziej. Będąc tam w minimalnie większy sposób będziemy wpływać na
rzeczywistość. Zawsze większy niż nie będąc nigdzie. Możemy zakładać
własne ruchy albo wstępować do nowo powstających. Przecież jeśli wszyscy
pragnący zmian, znaleźli by się w jakichś takich ciałach to zmiany
byłyby niechybne! Ale adekwatne do ich postaw.
Ale czy to możliwe w zgodzie z aktualnym naszym zbiorem przekonań?
Przecież to są hieny, sprzedawczykowie. Tamci to bandyci i złodzieje.
Inni to kanapowcy, pięknoduchy i marzyciele. Przecież nikt nie chce być
bandytą albo naiwniakiem. Trybem maszyny albo wsparciem małej kanapy.
Wieszanie psów jest za to miłe i wygodne i dobrze wpływa na
samopoczucie.
A może tak naprawdę nic z tym robić nie musimy?
Może właśnie to, że nic z tym nie możemy zrobić (w sensie braku
efektów) wynika z tego, że nic nie robimy ze sobą? Może gdybyśmy robili
coś ze sobą, to "tamto" samo by się robiło za naszą sprawą - niejako
automatycznie? Może to prawda, że "gdy wiatr przestaje wiać - liście
nadal spadają z drzew". Może za dużo stawiamy pytań za mało w nas ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz