Powszechnie wiadomo, że 88% wypadków powodują trzeźwi kierowcy.
Kierowanie "na trzeźwego" jest więc najpoważniejszym zagrożeniem na
drogach i powinny być podjęte zdecydowane kroki w celu przeciwdziałania
temu zatrważającemu zjawisku.
Kierowca całkowicie trzeźwy to jak kierowca jadący suchą drogą w
słoneczny dzień. U obu kierowców dochodzi do wytworzenia się błędnego
poczucia wystarczającej kontroli nad pojazdem i torem jego poruszania
się. To właśnie owo zawyżenie poczucia zakresu kontroli
nad swoim pojazdem na drodze, w stosunku do rzeczywistego zakresu
kontroli, jest przyczyną wypadków. Koniec kropka. Niedostosowanie
prędkości i manewrów do warunków oraz poziomu kontroli pojazdu.
Trzeźwość i dobre warunki pogodowa skłaniają do przekonania, że
panujemy nad pojazdem i "możemy sobie pozwolić na więcej". To własnie
dlatego więcej wypadków i to tych groźnych ma miejsce przy dobrych warunkach pogodowych
niż przy skrajnie złych. Ludzie bowiem gdy są przekonani, że zakres ich
kontroli nad trakcją pojazdu jest mały, dokonują dostosowania
zwiększającego bezpieczeństwo. Odwrotnie, gdy "jest bezpiecznie"
przesadzają i to prowadzi do wypadków.
W Wielkiej Brytanii gdzie poziom dopuszczalny alkoholu we krwi jest czterokrotnie wyższy
niż w Polsce, ilość tragicznych wypadków jest też ok cztery razy
niższa. Już sam ten przykład dyskwalifikuje tezy, iż to alkohol jest
głównym sprawcą wypadków. Przyczyną jest lekkomyślność, o którą bardzo
łatwo właśnie "na trzeźwego".
Człowiek całkowicie trzeźwy jest zestresowany, napięty, często
sfrustrowany, przeżywający na serio swoje "problemy". Taka osoba
gwałtownie reaguje na zaczepki, kłopoty, roboty drogowe, wystawianie
środkowego palca czy całą gamę własnych - wiezionych ze sobą w
świadomości - problemów.
Człowiek po niewielkim spożyciu alkoholu patrzy na świat spokojniej.
Problemy przestają być takie groźnie i jaskrawe. Pośpiech wcale nie musi
być tak ważny. Nerwy odpadają. Zostaje akceptacja życia i świadomość,
że refleks jest chyba nieco mniejszy więc trzeba jechać wolniej i
bardziej uważać. Dlatego w Wielkiej Brytanii i na Malcie gdzie legalnie
zupełnie można mieć 0,8! promila, groźnych wypadków jest wielokrotnie
mniej niż w Polsce.
Rzecz jasna dwa promile to skandal i powód do odwetu na delikwencie.
Ale butelka czy puszka piwa, może uczynić więcej dobrego niż alkomat w
każdym samochodzie. No ale nam nie chodzi o wypadkowość, tylko o
zaspokojenie "świętego oburzenia" niezbyt rozumnej większości. Więc nie
ma rady. PKB wzrośnie o wyprodukowanie milionów alkomatów. Ktoś tam się
wzbogaci. Ktoś zbiednieje. Para w gwizdek. Wypadki nie spadną. Ale
najważniejsze - zaspokojenie emocji mniej rozumnej większości
społeczeństwa - zostanie osiągnięte. Chyba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz