Na 399 lat przed narodzeniem w Betlejem syna Marii (oryginalne imię
Miriam) w Atenach wieszcz Eutyfron udający się do sądu spotyka przed nim
Sokratesa i zagaduje go:
"A co to znowu, Sokratesie? Cóż się stało, żeś porzucił rozprawy w Likejonie?"
Okazuje się, że zarówno jeden jak i drugi przed sądem znaleźli się
nie bez przyczyny. Sokrates oświadcza, że został pozwany przez Meletosa,
o to iż psuje młodzież, gdyż "nowych bogów tworzy a starych nie uznaje".
Eutyfron niejako odwrotnie, zamierza oskarżyć własnego ojca o
spowodowanie śmierci człowieka, który zamordował niewolnika - motywuje
zwój zamiar bezbożnością ojca.
Sokrates więc o bezbożność ma być oskarżony, Eutyfron niejako o bezbożny postępek ma oskarżać.
Eutyfron jest uosobieniem pobożności, wieszczem i prawdopodobnie
kapłanem. Dzieli się z Sokratesem, poczuciem alienacji ze zwykłego ludu,
ale jest utwierdzony w swoich przekonaniach:
"Jednak takich ludzi jak my, zawsze nienawidzą i zazdroszczą im. Nie trzeba sobie z tego nic robić; śmiało iść naprzód"
Sokrates korzystając z okazji, pyta Eutyfrona co to jest "zbożność",
by później potrafił to na swoim własnym procesie wyjaśnić i uwolnić się
od oskarżenia. Jest przy tym, uszczypliwy, żeby nie powiedzieć cyniczny,
co spowodowane prawdopodobnie było niechęcią do "nawiedzonego"
Eutyfrona, co to własnego ojca chce przed sądem oskarżyć, z powodu
wątpliwie rozumianej bezbożności.
Rozmowa prowadzi do dyskusji na temat bogów i religii. Gdy Eutyfron
określa to co "zbożne" jako to co się bogowie lubią, Sokrates pyta:
"czy bogowie lubią to, co zbożne, dlatego że ono jest zbożne, czy też ono jest dlatego zbożne, że je bogowie lubią?"
Eutyfron odpowiada w charakterystyczny dla rozmówców Sokratesa sposób: "Ja nie wiem, co ty mówisz, Sokratesie".
Długa wymiana zdań ujawnia treść pytania: "Czy to skłonność bogów do
czegoś, rozstrzyga o tym, że owo coś jest dobre, czy też z powodu, że
owo coś jest dobre, podoba się to bogom?" Zatem czy dobro jest cechą
samą w sobie, czy też jest jedynie pochodną woli i upodobania bytu
wyższego ?
W trakcie rozmowy Sokrates ośmiesza zarówno wiarę w bogów jak i
sensowność obrzędów i postaw religijnych. Przytacza bowiem elementy
mitów, w których bogowie ze sobą walczą i się nienawidzą, wskazując, że
to co dla jednych dobre dla innych złe. Wyśmiewa też modlitwy i ofiary:
SOKRATES: "A Słuszne proszenie polegałoby może na tym, żeby ich o to prosić, czego od nich potrzebujemy?"
EUTYFRON: A o cóż innego ?
SOKRATES: A znowu poprawne dawanie na tym, żeby to właśnie darowywać, czego oni od nas potrzebują. Bo przecieżby to nie było umiejętne składanie darów; dawać komuś to, czego mu wcale nie potrzeba.
Eutyfron jest dialogiem o religijności. Pada w nim pytanie o naturę dobra.
Pytanie, które i dziś jest aktualne. Odrzucając realne istnienie Boga,
człowiekowi pozostała tylko jedna odpowiedź - dobro jest niezależne od
Boga i może być określane przez człowieka. Konsekwencje tej odpowiedzi
poznaliśmy szeroko 2400 lat po dialogu Sokratesa z Eutyfronem.
Ateizm.
Choć Sokrates odrzucając bogów współczesnych, bynajmniej nie głosił ateizmu, to w tym kierunku właśnie podążyło przyszłe myślenie ludzkości. Dostrzegając absurdalność obiegowych pojęć religijnych "dawanie ofiar" i "handel wymienny", ludzie nie dostrzegają wniosków płynących ze słów Sokratesa w "Fajdrosie" - "Wszelka dusza jest nieśmiertelna".
Choć Sokrates odrzucając bogów współczesnych, bynajmniej nie głosił ateizmu, to w tym kierunku właśnie podążyło przyszłe myślenie ludzkości. Dostrzegając absurdalność obiegowych pojęć religijnych "dawanie ofiar" i "handel wymienny", ludzie nie dostrzegają wniosków płynących ze słów Sokratesa w "Fajdrosie" - "Wszelka dusza jest nieśmiertelna".
Żarty ze współczesnej Sokratesowi religijności i jego niewiara w jej
przedmiot, nie były powodowane wiarą jedynie w świat doczesny,
doświadczalny i poznawalny; ale zupełnie przeciwnie - wiarą w świat
wieczny, bezczasowy i bezkresny.
"Kiedy mędrzec wskazuje na księżyc, idioci patrzą na palec" - powiada
wschodni aforyzm. Obyśmy nie byli tak zapatrzeni na ten palec, którym
Sokrates wskazuje na absurdy współczesnej mu religijności, że nie
dostrzeżemy miejsca, które opisuje w Fajdrosie:
"Miejsce to zajmuje nie ubrana w barwy, ani w kształty, ani w słowa istota istotnie istniejąca."
Likejon.
Pozostaje nam jeszcze Likejon z pierwszego zdania, które padło tyle lat przed nami. Likejonem nazywano ogrody wokół gimnazjonu Apollina Likejosa, później zaś szkołę, którą założył uczeń Platona - Macedończyk Arystoteles. Gimnazjon był integralną częścią greckich miast i jako zespół różnych budowli służył ćwiczeniom sportowym (gimnastyka) oraz nauczaniu.
Pozostaje nam jeszcze Likejon z pierwszego zdania, które padło tyle lat przed nami. Likejonem nazywano ogrody wokół gimnazjonu Apollina Likejosa, później zaś szkołę, którą założył uczeń Platona - Macedończyk Arystoteles. Gimnazjon był integralną częścią greckich miast i jako zespół różnych budowli służył ćwiczeniom sportowym (gimnastyka) oraz nauczaniu.
Arystoteles, który urodził się piętnaście lat po dialogu Sokratesa z
Eutyfronem, pod dwudziestu latach spędzonych w Akademii Platona, nie
został wybrany jej "przewodniczącym". To właśnie było przyczyną,
założenia przez niego Likejonu.
I tak 25 wieków po tych wydarzeniach, w zielonym kraju nad Wisłą,
mamy gimnazja, licea i akademie, i używamy na co dzień tych słów i
znaczeń, nie zdając sobie sprawy z ich pochodzenia, z tego że w jakiś
sposób kontynuujemy życie, myślenie i sprawy, mieszkańców Półwyspu
Peloponeskiego sprzed liczonego w tysiącach lat okresu czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz