Menon

Pochodzący z Tesalii Menon, zagaduje siedzącego Sokratesa skąd się bierze "dzielność ". Czy można się jej wyuczyć, nabyć przy pomocy ćwiczeń, czy może jest ona jak talent - dana z natury.

Pytanie to w sensie szczególnym jest pytaniem praktycznym i politycznym, bo w dalszej części dialogu, najczęściej dzielnością określa się takie przymioty, które pozwalają ludziom być wielkimi i dobrymi politykami.

Sokrates odmawia odpowiedzi na to pytanie, twierdząc że on nie wie, co to takiego jest "dzielność" więc jak ma odpowiedzieć, jak nabyć owo coś, o czym nie wie, czym ono jest. Jak ma wygłaszać opinie na temat tego, czego nie zna?
Czy to wydaje ci się rzeczą możliwą, żeby ktoś, kto nie zna Menona, nie wie w ogóle, kto to jest, wiedział czy on jest piękny, czy bogaty, czy szlachetny, czy wprost przeciwnie?
- pyta Sokrates ilustrując absurdalność poglądów i ocen, które dotyczą przedmiotów nie znanych oceniającemu.

Na pytanie czym jest "dzielność", Menon odpowiada przytoczeniem różnych przykładów "dzielności", której określenia domagał się Sokrates. Sokrates wskazuje, że różne przykłady muszą wskazywać na coś wspólnego - stąd pyta ponownie, co to jest owo coś wspólnego ?

Wówczas Menon określa "dzielność" poprzez jej skutki, a mianowicie to, że przysparza dóbr i bogactw. Sokrates dyskwalifikuje to określenie wskazując, że skutki mogą być osiągane na drodze przestępstwa.

Menon próbuje jeszcze określenia dzielności jako intencji (chcieć i móc tego co dobre) oraz poprzez inne określenia jak sprawiedliwość. Jego wysiłki jednak prowadzą do mrożącego krew w żyłach stwierdzenia, że w ogóle - n i e w i e, czym jest "dzielność", a zatem to względem czego szuka opinii i ocen.

Tu Sokrates potwierdza, że i on "nie wie" ale chwilę później podkreśla, że to dobrze.
Menon stawia zatem pytanie:
"I w jaki sposób będziesz szukał Sokratesie, tego o czym w ogóle nie wiesz, co to jest? Przecież gdybyś nawet w sam raz na nią natrafił, to jak będziesz wiedział, że to jst właśnie to, czegoś nie znał?"
Co Sokrates sumuje w postaci paradoksu, iż w takim razie nie może człowiek niczego szukać, bo nie będzie szukać tego co zna, a nie ma jak szukać tego co nie zna.

Na ten paradoks, Sokrates udziela następującej odpowiedzi: nie jest tak, że my "nie znamy" tego czego nie znamy, jest tak, że my "nie pamiętamy" tego czego nie znamy. Sokrates twierdzi, że cała dostępna wiedza jest już w człowieku zawarta, tylko człowiek nie może sobie jej przypomnieć. Dzieje się tak ponieważ, to co w człowieku trwałe - dusza, jest nieśmiertelne i w trakcie swojego istnienia poznało już wszystko.
Zdaniem Sokratesa "szukanie i uczenie się to w ogóle jest przypominanie sobie."

Na dowód przeprowadza rozmowę z przywołanym niewolnikiem. Ten, zapytany ile powinien mieć bok kwadratu by jego powierzchnia była dwa razy większa od kwadratu mu podanego; okazuje się nie znać odpowiedzi, bo twierdzi że dwa razy większy od boku kwadratu podanego.

Początkowo Sokrates przy pomocy pytań prowadzi niewolnika do wniosku, że jego pierwsza odpowiedź była błędna i ponawia pytanie, w odpowiedzi na które tym razem niewolnik stwierdza - nie wiem.

Tu Sokrates pyta Menona, czy w lepszej sytuacji był niewolnik, gdy zdawało mu się, że w i e zaś tak naprawdę się mylił, czy w tej gdy wie, że nie w i e?

Niewolnik, kierowany pytaniami Sokratesa dochodzi do odpowiedzi, że bok takiego kwadratu powinien być równy przekątnej kwadratu, od którego ma mieć dwa razy większą powierzchnię.

Sokrates stwierdza, że skoro niewolnik czegoś nie wiedział a teraz wie, i nikt mu tej wiedzy nie przekazał "Więc chyba siedziały w nim te zdania. Czyż nie?"

W toku dalszej rozmowy na temat, czy "dzielności" można się nauczyć, zagadują siedzącego obok Anytosa. Anytos był znanym politykiem i wysokim urzędnikiem, przedstawicielem - można by dziś powiedzieć - establishmentu. Oburza się on na działalność filozofów, którzy podejmują się uczyć innych "dzielności":
"Przecież oni - to jawne nieszczęście i zepsucie tych, co z nimi obcują."
Anytos jest agresywny w rozmowie i skrajny w ocenach
"pomyleni są raczej ci młodzi ludzie, którzy im pieniądze dają. A jeszcze więcej krewni. A najwięcej państwa"
Na pytanie Sokratesa o to, czy korzystał z usług tych których ocenia, albo czy miał z nimi jakąś styczność, Anytos odpowiada "ja się nawet nigdy z żadnym z nich nie zetknąłem"; co prowadzi Sokratesa do uszczypliwego pytania, czy ostre opinie Anytosa może są efektem wizji i objawień "Ty może wieszczkiem jesteś, Anytosie".

Dalsze rozważania prowadzą Sokratesa do wniosku, że "dzielność" "ani z natury, ani z nauki, tylko z boskiego zrządzenia przysługuje".

Wnioski z Menona możemy wyciągnąć trzy.

Filozofia.
Sokrates w dochodzeniu do prawdy posługuje się stawianiem pytań i alternatyw o charakterze binarnym, dającym dwie możliwe odpowiedzi. Tak tworzy konstrukcje logiczne, które wydają się pewne. W pewnych warunkach istnieć może więcej niż dwie odpowiedzi na zadane pytanie.

Czy wiedza może pochodzić jedynie z przekazu z zewnątrz albo z własnej "odświeżonej" pamięci? Przecież nie. Wiedza może być efektem "odkrywania rzeczywistości", rozpoznawania nie tyle zasobów własnej pamięci, co zewnętrznej rzeczywistości.

Okazuje się, że skomplikowane konstrukcje intelektualne - przy całej dobrej wierze osób je tworzących - mogą prowadzić do wniosków błędnych, wręcz zdumiewających - jak słynny błąd Arystotelesa odnośnie prędkości spadania ciał. Ma zatem pewne podstawy nieufność przeciętnych ludzi do filozofii, wyrażająca się w powiedzeniu "nie bądź taki filozof".

Filozofia i polityka.

Gdy Sokrates jest uosobieniem filozofii, Anytos jest uosobieniem polityki. Anytos ma swoje poglądy "Ja już wiem, jacy oni są - wszystko jedno, czy z doświadczenia czy nie". Z jego wypowiedzi bije buta i ignorancja. Broni on bowiem, "porządku" istniejącego. Filozofowie zaś niczego nie mogą uważać za stałe czy niewzruszone, bo o wszystko pytają i wszystko "testują".

Nie sposób budować państwa i społeczeństwa na postawach filozoficznego dociekania prawdy, bo nie będzie spoiwa, wspólnych poglądów, wspólnych punktów do których można się odnosić. Stąd ten, który istotnie buduje organizm społeczny i państwowy - polityk, łamie zasady filozofii. Budując spójność potrzebuje pewnych cegieł, równych linii, uproszczeń i generalizacji zrozumiałych dla wszystkich.

Nie musi być jednak koniecznie tak, że owo odrzucenie filozofii w polityce musi się kończyć tępą agresywną ignorancją. Anytos grozi nie bez przyczyny Sokratesowi: "Ej Sokratesie, mnie się zdaje, że ty łatwo źle mówisz o ludziach. Ja bym ci radził, uważaj". Oskarżenie fałszywe, oparte o emocjonalne wątki "ad personam" ale rzeczywiste. Anytos oskarżał Sokratesa w rzeczywistym procesie, zakończonym wyrokiem śmierci dla filozofa.

Podstawowym mechanizmem relacji między ludźmi, okazuje się być nie uczciwe dociekanie prawdy, ale emocje, osobiste sympatie i antypatie, oraz walka o korzyści. Te zasady wydaje się przetrwały następne 2500 lat, aż do dzisiaj.

Sensowność myślenia.
Sokrates wskazuje na podstawową zasadę myślenia. Niedorzeczne jest formułowanie opinii o przedmiotach, których nie znamy i nie rozumiemy. Zatem najpierw powinno się znać przedmiot opinii aby opiniowanie miało jakieś odniesienie do rzeczywistego świata, do tego co nas otacza.

Tymczasem dzisiaj żyjemy w świecie, przez który przepływa wodospad ocen, opinii, sądów. Każdy je powtarza, każdy je wygłasza. Rzadko kto wie o czym tak naprawdę mówi, bo uważa za nieistotne i niestosowne pytanie o przedmiot swoich ocen i poglądów. Zakłada z góry, że zna pojęcia o których się wypowiada, zaś wątpliwość w tej kwestii z góry odrzuca jako godzącą w jego "godność".


Na koniec.
W Menonie spotyka się filozofia z polityką. Ta druga później wygrywa skazując Sokratesa na śmierć. Ta pierwsza zapładnia myślenie ludów Europy, daje im narzędzia i uzasadnienie "szukania prawdy", dzięki czemu - to "Zachód" zatryumfował w rozwoju i nauce, i podporządkowaniu sobie rzeczywistości. To trudne małżeństwo filozofii z polityką jest małżeństwem z rozsądku, ról nie da się w nim zamienić i jak to w małżeństwie - potrzebny jest wzajemny szacunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz